Jak szacuje ZUS, tzw. stopa zastąpienia, czyli różnica między wysokością pensji a świadczeniem emerytalnym, będzie spadać. Dla osób, które dziś wchodzą na rynek pracy, będzie wynosić niewielki ułamek.
O ile obecnie emeryci otrzymują emeryturę w wysokości około 50 proc. swojego ostatniego wynagrodzenia, to za trzy dekady stopa zastąpienia wyniesie już tylko około 29 proc., i w kolejnych latach nadal będzie spadać. Jednocześnie kobiety są najbardziej narażone na to, że ich emerytury mogą nie wystarczyć na zabezpieczenie podstawowych potrzeb – mówi w rozmowie z "Forbes" Ewa Małyszko, prezes PFR TFI.
Czytaj także: Wypowiedzenie umowy kredytu
Wysokość emerytur w polskim systemie emerytalnym zależy od kilku czynników. Przy wyliczaniu wysokości świadczenia pod uwagę brana jest suma zgromadzonych na indywidualnym koncie składek, waloryzacja, oraz średnia oczekiwana długość życia.
Czytaj także: Lepiej być nie mogło. Szykuj się na 9 dni wolnego!
Kobiety są w tym systemie na straconej pozycji, bo wciąż statystycznie zarabiają mniej, niż mężczyźni, co sprawia, że odprowadzają mniejsze składki. Wiek emerytalny dla kobiet jest też o 5 lat niższy, przez co sumy zgromadzone na indywidualnych kontach są niższe.
Co więcej, kobiety statystycznie żyją dłużej, niż mężczyźni, co także ma wpływ na wysokość wyliczonego świadczenia.
- Średnio kobieta otrzymuje emeryturę aż o 50 proc. niższą od mężczyzny. Dane z 2021 r. po waloryzacji emerytur wskazują, że najwięcej emerytek pobiera świadczenia do 2,4 tys. zł – jest to aż 69,7 proc. Świadczenia powyżej 2,4 tys. zł pobiera tylko 30,3 proc. emerytek. W przypadku mężczyzn ta proporcja jest odwrócona. 75 proc. panów otrzymuje emeryturę na poziomie powyżej 2,6 tys. zł - mówi "Forbes'owi" Ewa Małyszko.
Czytaj także: Aż 900 zł na dziecko. Wkrótce początek naboru wniosków